á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Ale Diego ma teraz 54 lata. Został sam na tym świecie i postanawia jeszcze za życia wyruszyć w długą podróż na Filipiny. Tu staje się coś, co zaczyna uświadamiać Diego, że coraz bardziej żyje przeszłością i wspomnieniami. Że wahania w dawkowaniu betablokerów i viagry oraz podróże samolotem kompletnie go rozchwiały. Nagle uprawia seks bez "wspomagania", zasypia w taksówce czym straszy kierowcę, gdy ten myśli, że "starszy pan umarł". Lub teb też gada do samego siebie myśląc, że Lupe jest obok...że patrzy, że wkoło nogi biegają stare psy, a z dali słychać kroki matki, która częściej stała na ulicy poszukując klientów aniżeli koło niego czy Lupe. Nie wspominając, że oboje mieli innych ojców, których nawet sama matka nie potrafiła namierzyć. Ot, życie w Meksyku.
Irving zabiera nas w podróż w czasie. Jesteśmy tu, by zaraz odpływać wstecz i poznawać dorastanie Diego i jego uroczej siostry (a ta nigdy nie hamowała się od przekleństw czy wyrażania własnego zdania na wszelkie tematy). Wchodzimy w ciasne i parne slumsy Meksyku, poznajemy biedę i kolory, ból ale i radość z życia. Jesteśmy nawet w kościele i cyrku i w burdelu... Irving ma cudowną wyobraźnię. Niebywałą. Wysmakowaną. Dajmy się mu nieść, porwać, oddajmy się mu całkowicie bo podróż w jaką nas zabiera to okraszona niespodziankami przygoda. Czytając go poczułam nieco Vargasa i Mendozę, którzy osadzają powieści w podobnych klimatach. Czujesz parne powietrze, ale jest ci z tym dobrze, nie dusisz się. Jesteś szczęśliwy. śmiejesz się z dokazywać Diego, który nagle ostawia viagrę i staje wobec dylematu matka, czy córka? haha;) wspaniały choć czasem chciałoby się przyspieszyć akcję wyrzucając niektóre strony.