á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
ZIEMIA KŁAMSTW to 1 część niebywałej przygody, na którą nie każdy da się porwać. Bo treść wesoła raczej nie jest, ale po kolei,...
Anna słabnie, zostaje w łóżku i leży. (...) Ma 80-lat i nigdy nie leżała cały dzień, ani kolejny, zawsze rytualnie robiła śniadania, parzyła kawę i jednocześnie sprawiła, że syn i mąż stali się całkiem zależni od niej. sami nie potrafili nic, nie wiedzieli gdzie co jest pochowane w szafkach kuchennych, ani jak się robić coś dobrego i prostego. maż siedziałby przy pełnym chlebaku i przepełnionej lodówce, a umarłby z głodu... I właśnie ta Anna pewnego dnia tak słaba ląduje w łóżku, by po kilku dniach trafić do szpitala i tu też umiera. Zostawia doroslego syna Tora, który potrafi zajmować się jedynie świniami i męża, biernego mieszkańca domu nie potrafiącego robić nic.
na pogrzeb zjeźdza rodzeństwo Tora - Erlend (homoseksualista od 12 lat nie mający z nikim z rodziny kontaktu), Margido (od 7 lat nie wstępujący do domu, organizator pogrzebów) oraz Torrun - córka Tora, która zna ojca z rozmów telefonicznych. Taki zlepek ludzi, którzy zawsze wolni od siebie i swojego towarzystwa nagle spotyka się i musi ze sobą udając średnią radość spędzić zgodnie czas. A jest to nad wyraz trudne, przerasta ich nawet. Ich wzajemne rozmowy są o niczym, unika się tematów, które bolą i od lat nie były poruszane, a które ich poróżniły. Nie patrzą na siebie jak rodzina, wprost przeciwnie, gardzą sobą w dziwny sposób, starają się, ale nic nie wychodzi, jest jeszcze gorzej, ich usmiechy to krzywe grymasy i pochylenia głowy dla łatwiejszego przetrwania tych wlokących się godzin.
jednak czas pogrzebu wypada po wigilii - trzeba pomyśleć o stole, posiłku, o wystroju i zgodzie. czy to aby nie zbyt wiele jak na jedną rodzinę? czy ten święty czas będzie azylem dla złośliwych zdań, które odejdą w niepamięć czy może jednak katalizator jednego słowa wyzwoli z każdego wulkan furii? dorośli ludzie, których życie niczego nie nauczyło. I ktorzy niczego nie chą się nauczyć. wolą tkwić w swoich formach, pewnych i bezpiecznych. wspólnie nie potrafią nic.
a szkoda, bo każdy ma jakiś dar, smykałkę, coś czego drugie nie ma. i zamiast wzajemnie się jakoś uzupełniać, czy kompensować stają się wrogami.
i każdego wypełnia gorycz, zbierana przez lata, trudna do połknięcia, wiecznie niestrawiona. każdego trzyma w ryzach gorycz tych utraconych dni, tych które nadejdą i wieczny problem z sobą samym. Gdzie iść? co robić? razem, czy po staremu?
wiele pytań i wiele pustki.
czytamy, włazimy w tą rodzinę i wraz z nią szukamy właściwego rozwiązania. Ale czy takie w ogóle istnieje?
teraz szybko czytam 2 część - nie mogę przestać mimo, że gorycz i we mnie puchnie....